czwartek, 10 kwietnia 2008

Ja i Ona.


Kobiety!...

Najbardziej niepojęte istoty stąpające na naszej ukochanej ziemi. Potrafią niszczyć, potrafią kochać. Mogą być inspiracją ale również często bywają przekleństwem.

Paradoksalnie, moim najlepszym przyjacielem jest... kobieta. I niech ten kto uważa, że przyjaźń z kobietą jest niemożliwa, teraz zamilknie.

Z Anną znamy się od zerówki. Bagatela ponad 17 lat (ale ten czas leci). Była i dalej jest moją najcieplejszą i najlepszą przyjaciółką. Wszyscy zawsze w koło uważali, że jesteśmy parą. Jednak nasza znajomość zawsze układała się tak samo. Byliśmy kumplami. Jak brat i siostra. Jednak nigdy, nigdy nie pomyślałem o niej jak o swojej dziewczynie. Ona zresztą też - z tego co mi mówiła. Może dlatego, że znaliśmy się tak dobrze, wręcz na wskroś.

Teraz jak spotykamy się po latach. Ja czuję się jak mały chłopiec, a ona zachowuje się jak mała dziewczynka. Gdzieś tam głęboko w serduszkach pozostaliśmy dziećmi. Po dziś dzień reagujemy tak samo jak kiedyś w momencie gdy pytają nas "Dlaczego nie jesteście parą.". Reakcja od 17 lat jest taka sama. "Ja z nią/nim.?? Ha, ha, ha!" i burak na całej buzi.

Brak komentarzy: