środa, 23 stycznia 2008

Zaufanie



Chyba człowiek rzadko zastanawia się nad podstawowymi elementami związanymi z egzystencją. Tak naprawdę, myśli o nich i je analizuje gdy odczuwa ich brak. Tak jak nie myślimy o tym, że mamy jakąś część ciała do momentu odczuwania bólu. Wtedy często niektórzy mówią, że coś się "odzywa".

Gorzej jest jednak z aspektami związanymi z życiem z jego eteryczną częścią - dyskomfortem psychicznym. Brak zaufania... Jest to coś co potrafi zniszczyć człowieka, zniszczyć w sferze emocjonalnej, duchowej jak i związanej z chęcią samorealizacji. Człowiek wpierw traci chęci na działania a później, celowość tego co robi. Bo po co skoro i tak nikt mu nie ufa. Świadomość beznadziejności wkrada się jak ciemność do pokoju. I gdy gaśnie ostatnia świeczka nadziei, całość przykrywa niespowita powłoka ciemności, beznadziejności, braku celowości i poczucia niesprawiedliwości. Potem narasta gniew, złość, nienawiść. Do siebie samego i do ludzi dookoła. I wchodzimy wtedy w błędne koło nienawiści, złości i ogólnie mówiąc wisielczego humoru. "Nakręcamy" się coraz bardziej negatywnie na szarą rzeczywistość i w skrajnych przypadkach może się to bardzo źle skończyć.

Zatem pamiętajcie, że okazywanie chociażby najmniejszego znaku zaufania dla drugiej osoby może być na wagę złota. Oczywiście, mówię tutaj o osobach z którymi współpracujecie. Wspólnie coś tworzycie bądź, organizujecie. Nie o obcych, bądź nie godnych zaufania. Bo zazwyczaj z takimi ludźmi nie przebywamy z własnej woli... Aczkolwiek ostatnie tygodnie mówią mi co innego i może się mylę...

poniedziałek, 21 stycznia 2008

Walka z przeszłością

Próbowaliście kiedykolwiek walczyć z własną przeszłością? Jeżeli nie to mogę Wam powiedzieć, że jest to jak walka z wiatrakami. Najgorszy jest fakt, że przeszłość ciągnie się za Tobą jak cień. Tak, to najlepsze określenie walki z przeszłością. To próba pozbycia się własnego cienia. Można oczywiście, zapalisz latarkę, staniesz pod lampą i wydaje Ci się, że się go pozbyłeś. Jednak on tam wciąż jest. Wciąż czyha za Twymi plecami.

Tak samo jest z walką z własną przeszłością. Wydaje Ci się, że już naprawiłeś błędy z dawnych czasów, jednak po krótkim czasie uświadamiasz sobie, że Ci się tylko wydawało.

Niestety ludzie oceniają Cię takim jakim jesteś, patrząc przez pryzmat tego jaki byłeś kiedyś. I to jest najgorsze. Bowiem w ten sposób nie widzą tego jak się zmieniasz (może po prostu nie chcą), jak pragniesz tego z całych sił aby to co było stało się przeszłością, legendą czy mitem o Twojej osobie. Robisz co możesz aby uciec od przeszłości. Jednak nie... każdy z nas jest jak Gollum... wiecznie uciekając, zatraca się w swym szaleństwie.

Jeżeli zatem dusza jest lustrzanym odbiciem przyszłości, to cień jest ciemnym odzwierciedleniem przeszłości - jednocześnie pozostając jedynym, wiernym kompanem, do końca Twych dni.

Niesprawiedliwe jest jednak to, że mimo iż starasz się z całych sił, idziesz pod prąd, walczysz z własnymi słabościami, nikt tego nie widzi, nie ocenia tego co jest TERAZ. Tylko to co BYŁO. Ocenia to co teraz poprzez pryzmat przeszłości, Twych niepowodzeń, Twych niedoskonałości, potknięć czy słabości.

Powoli zaczynam tracić siły. Widzę to, mimo że walczę z tym od ponad roku. Czuję, że powoli, mimo mojej silnej woli i zacięcia do walki, efekty są coraz marniejsze. Jednak nie poddam się, nie poddam się póki mi wystarczy sił, nawet tych w ostatnich podrygiwaniach.

A teraz idę walczyć ze swoimi wiatrakami.

Posel Smrti


Parę lat temu, grałem w pewną grę przygodową. Jej treść, klimat oraz niespodziewane zwroty akcji spowodowały, że stała się jedną z moich ulubionych gier - choć grałem w nią jeden raz. Jej tytuł oryginalny brzmiał "Posel Smrti" zaś w Polsce znana była pod nazwą "Black Mirror".

Czemu pierwszy wpis w tym blogu poświęcam opowiastce o tej grze? Bowiem motywem przewodnim całej przygody było hasło "Przyszłość jest lustrzanym odbiciem Twojej duszy". To jedno zdanie dało mi bardzo wiele do myślenia. Niby jest od taką zbitką słów rzuconych na wiatr, a jednak ma w sobie wiele prawdy. Po tych paru latach, grę pamiętam doskonale, zaś słowa przewodnie przygody stały się moją swoistą mantrą.

A czy Twoje jutro jest odbiciem duszy?